9 grudnia 2012

Rozliczenie z AZS

Dziś będzie krótko.
Zacznę od tego jak było:

Październik 2012.
Moja twarz była jedną, wielką spuchniętą czerwoną kulą, skóra jednego dnia się łuszczyła, drugiego była ''mokra'' od ropy a trzeciego dnia pokrywała się jednym wielkim strupem by w nocy znów zostać rozdrapaną ..
Szyja była tak sucha i spuchnięta że o jakimkolwiek ruchu i skręcaniu mogłam tylko pomarzyć,
Błędne koło trwało jakieś trzy miesiące....

Powiedziałam dość gdy na kolejnej wizycie lekarz dermatolog powiedział :
''Trzeba się przyzwyczaić bo takie są uroki tej choroby, że raz jest dobrze a raz źle...
I niech pani nie płacze, bo to nic nie pomoże...''
Dostałam kolejne sterydy, ''nowe'' na próbę, bo te które używałam dotychczas już nie działały.
I słowa pani doktor która dodała wręczając mi recepty:
''Trzeba się liczyć z rakiem skóry stosując te maści ale co zrobić skoro to jedyna droga...''

Jak dziś pamiętam siebie wracającą od lekarza...
Nie pohamowane łzy same cisnęły się do oczu....

Postanowiłam przeszukać tysięczny raz internet ale w inny sposób.
Szukanym hasłem było ''wyleczeni z azs''.
I tym sposobem trafiłam na dziewczynę która założyła forum wyleczonazazs.pun.pl
Dzięki tej stronie mogłam wyszukać miasto w Polsce i lekarza który zajmuje się leczeniem homeopatycznym w połączeniu z lekami firmy Sanum.
I tak padło na Kraków.
Pierwsza wizyta u lekarza i totalny szok.
Doktor stwierdził że ta choroba jest całkowicie uleczalna i tylko ode mnie zależy czy się jej pozbędę czy nie...
Jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałam zalecenia lekarskie...
Pierwsze cztery tygodnie były chyba najgorszym etapem w leczeniu.
Jeść mogłam tylko ugotowany brązowy ryż a jedynym napojem jakim mogłam pić była zielona herbata.
Nigdy nie przypuszczałam nawet, że trzymanie tak ścisłej diety może być tak trudne....
Z pomocą najbliższych udało się wytrwać ten trudny okres i nie zwariować.

Jak jest dziś?

Dokładnie dziś mijają dwa miesiące od pierwszej wizyty lekarskiej.
Nie jest idealnie ale odzyskałam rysy twarzy, skóra jest ''nowa''.
Codziennie czuje jak organizm się odbudowywuje jak zmienia się mój wygląd.
Straciłam kilka kilogramów, teraz naprawdę wiem co znaczy utrata włosów ale to wszystko było potrzebne by organizm mógł się oczyścić z toksyn i chemii którą o zgrozo przyjmowałam przez tyle lat.
Czy można chcieć czegoś więcej ??
Podczas tych dwóch miesięcy nawet nie pomyślałam o użyciu sterydów...
Jedynymi kosmetykami jakie używałam była czysta woda(tak tylko wodą myłam nawet włosy) i olej sezamowy jako najlepszy krem do twarzy i ciała.
Jest inna droga do zdrowia ale ludzie niestety o niej nie wiedzą i w dalszym ciągu trują swoje organizmy chemią.

Jestem na diecie.
Muszę unikać szeroko rozumianej chemii w produktach spożywczych, w kosmetykach.
Mąka biała, cukier, kawa, alkohol to tylko kilka rzeczy które musiałam wyeliminować ale jeśli to jest cena powrotu do zdrowia to ja się zgadzam i nie narzekam w żadnym wypadku.
Internet aż kipi od blogów na których codziennie znajduję świetne przepisy gdzie produkty które musiałam wyeliminować z kuchni nie są wogóle konieczne.
I tak. 
Spędzam teraz wiele godzin w kuchni przygotowywując potrawy, myśląc o każdym składniku jaki dodaję ale gra jest warta świeczki bo czy jest coś lepszego jak patrzenie na swój zdrwiejący organizm? 
I chociaż przede mną długa droga do całkowitego wyleczenia wierzę że jest ona do osiągnięcia.




3 komentarze:

  1. To będzie chyba dość długi komentarz. Kiedyś wspominałam Ci o osobie, która właśnie metodami naturalnymi (przede wszystkim dietą) wyleczyła swoje dziecko z AZS. Długo nie miałam z nią kontaktu, ale gdy tylko spotkałam, zaraz napisałam Ci o tym w komentarzu (ten jednak chyba zniknął z eteru). Już teraz masz lekarza, więc sprawa z tą znajomą już nie jest aktualna, ale gdybyś szukała dodatkowych informacji, to zawsze mogę zapytać. Przy tej okazji, sama skorzystałam z jej porad i powoli wdrażam zdrowsze żywienia i ogólnie - zdrowszy tryb życia. Nie jest to łatwe, bo powinnam zrezygnować z kilku lubianych przeze mnie składników. Ale powoli, powoli... Teraz trzymam za Ciebie kciuki! Nie miałam pojęcia, że miałaś takie przeżycia ostatnio. Pamiętaj, nawet jeśli nie wszystko będzie idealnie grało w metodzie tego konkretnego lekarza, to zawsze można poszukiwać dalej, modyfikować dotychczasową dietę, aż dojdziesz do zupełnego wyleczenia. Ściskam :-)

    P.S. Jednak nie używaj tych moich szamponów, bo mogą być zbyt "jadowite" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam Twój komentarz o koleżance i zakodowałam w głowie :)
    Mam nadzieję że już znalazłam moją drogę do zdrowia ponieważ wszystko na to wskazuje :)
    Będe opisywać na bieżąco :)
    Dziękuję za miły komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może można się tak wyleczyć z alergii? Myślę, że medycyna naturalna ma w sobie olbrzymi potencjał ale niestety homeopatów nie zaliczam do tej grupy.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę nie zostawiać komentarzy promujących swoje blogi.

Chętnie zaglądam do komentujących i jeśli Twoja strona mnie zainteresuje zostanę na dłużej :)

Dziękuję :)