Wiele już lat staram się bezskutecznie pozbyć i wyeliminować z mojego życia mojego najwierniejszego przyjaciela jakim jest AZS (atopowe zapalenie skóry).
Od medycyny niekonwencjonalnej po szpitale i sanatoria próbowałam i testowałam chyba wszystkie możliwe dostępne na rynku produkty.
Po tych kilkunastu latach dochodzę do wniosku że trzeba się w końcu nauczyć z tym żyć
i samemu znaleźć odpowiednią drogę do własnego zdrowia.
I nie.
Nie jest łatwo, bo mój przyjaciel upodobał sobie moją twarz i szyję na ulubione miejsca do ''ataku''.
W XXI wieku ta choroba dotyka coraz większą grupę społeczeństwa a lekarze ?
Chyba czują się bezradni... Albo ja nie trafiłam na tego odpowiedniego...
Bo albo faszerują i próbują na nas coraz to nowsze specyfiki: tabletki, sterydy czy to w maściach czy w płynie ale gdy to już nie działa mówią a może przejdzie samo ?
Samo to na pewno nie przejdzie, więc biorę sprawy w swoje ręce.
Od dziś regularny wysiłek fizyczny, zdrowa i wegetariańska dieta....
Zobaczymy jak to się sprawdzi.
Najważniejsze w tym wszystkim jest pozytywne myślenie i od dziś będę to powtarzać jak mantrę :)
Trzymam kciuki!!! Interesowałam się swego czasu AZS-em i sprawa wygląda na bardzo skomplikowaną. Ale natykałam się na osoby, które sobie z tym poradziły. Z tego co pamiętam, na pewno utrzymywały dietę, ale przynajmniej w jednym przypadku dochodziła również suplementacja, produkty ekologiczne i w ogóle, bardzo dogłębne poznanie problemu i metod medycyny naturalnej (oczyszczanie, kuracja olejowa, zioła itp.) To na pewno nie jest łatwa sprawa, ale przypuszczam, że niejedną niełatwą sprawę masz już za sobą. Dasz radę :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za kciuki :)
UsuńWidzę że wiesz o co chodzi w całym zamieszaniu z AZS :)
Problem jest bardzo złożony a ja przedstawiłam go tylko zarysowo, ogólnikowo.