Jak ten czas szybko mija...
Za kilka dni minie pół roku...
Pół roku bez maści sterydowych,
pół roku bez chemii w kosmetykach
pół roku bez depresjii i załamań
pół roku w nadziei że mogę być zdrowa i że będzie tylko lepiej :)
Dziś wiem że AZS to nie wyrok i pierwszy raz od bardzo dawna mocno wierzę że jest wyleczalne.
Przez te pół roku wszystko stanęło do góry nogami.
Moja dieta zmieniła się w 100%, zaczęłam regularnie ćwiczyć i chociaż to domowe treningi wykonywane na dywanie moje ciało i dusza uwielbiają te wyciski i odwdzięczają się coraz ładniejszym i zdrowszym ciałem jak i samopoczuciem na co dzień.
Uczę się jak pielęgnować skórę i włosy w jak najbardziej naturalny sposób.
Maści i kremy apteczne czy drogeryjne poszły w odstawkę w tym również sterydy a moja skóra odbudowywuje się każdego dnia :)
Wiem, że to co piszę może wydawać się mało prawdopodobne,
bo rzeczywiście raz jest lepiej raz jest gorzej ale moja skóra nigdy już nie wraca do stanu z pażdziernika 2012 roku kiedy to w tragicznym stanie trafiłam na mojego lekarza który okazał się po tylu latach poszukiwań TYM WŁAŚCIWYM I JEDYNYM mogącym pomóc mi w mojej walce o odzyskanie pełnego zdrowia.
Mam nadzieję, że tym razem uda mi się wrócić do regularnego blogowania i będę się mogła dzielić na bieżąco wszystkim co w serduchu a jest tego wielka ilość :)